niedziela, 16 czerwca 2013

Niedzielne śniadanie

Przygotowując posiłki dla domowników, czyli de facto dla moich najbliższych : dla synka i narzeczonego zawsze wkładam w to całe serce, staram się żeby były zdrowe, prawidłowo zbilansowane i z produktów najwyższej jakości. Kocham ich i chcę dla nich jak najlepiej.
Dziś rano, robiąc śniadanie ( składające się nawiasem mówiąc z jajka na twardo z łyżeczką majonezu i świeżym szczypiorkiem oraz bułki razowej z twarożkiem i zielonym ogórkiem + kubek naturalnego kakao) zapytałam samą siebie: a TY? Czy skoro tak bardzo kochasz swoich mężczyzn nie powinnaś też zadbać o siebie? Czy oni nie chcieliby żebyś była silna, zdrowa i szczęśliwa? I w końcu czy sama siebie nie lubisz? Czy sama dla siebie nie powinnaś chcieć jak najlepiej?
Wyobrażając sobie wychowanie swojego syna za jeden z głównych punktów honoru stawiam sobie szacunek do innych ludzi i przekonanie, że wszyscy są równi, że nie ma gorszych od innych, że wszyscy zasługują na miłość i akceptację. Jak mam go tego nauczyć skoro samą siebie traktuję jak "tą gorszą" , tą która nie zasługuje na to, żeby o siebie zadbać?
Gdzie tu konsekwencja? I gdzie tu uczciwość? Jak mój syn ma być uczciwym człowiekiem skoro jego matka nie jest uczciwa nawet wobec samej siebie?
Dziś, właśnie w tą a nie inną niedzielę mówię sobie: DOŚĆ TEGO. Czas zacząć lubić siebie, dbać o siebie, jeść zdrowo, nawet lekko, nawet gubić kilogramy które mi w ten czy inny sposób przeszkadzają, ale nie głodzić się, nie katować, nie uzależniać od tego swojego szczęścia.

Spróbujcie się do siebie uśmiechnąć, popatrzeć w lustro i powiedzieć : hej, mam ładne oczy, jestem dowcipna, potrafię zadbać o tych których kocham, mam taką czy inną zaletę. Chcę poznać siebie naprawdę, przestać krytykować, przytulić i zaakceptować. Rozwijać się- jasne, stawiać sobie cele- jak najbardziej, ale nie po to żeby zasłużyć na swoją czy czyjąkolwiek aprobatę, ale dlatego, że to sprawi mi przyjemność czy da satysfakcję. Tego życzę Wam wszystkim moje kochane. I sobie również.

środa, 12 czerwca 2013

Dieta baletnicy dzień 1

Tak jak obiecałam.
WAGA: 52,6 kg
biust: 83 cm
talia: 65cm
biodra:81 cm
pupa: 87cm
udo: 46 cm

Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień głodówki minie tak gładko jak dziś. Pobudka o 5 :15 i kawa. W pracy nie miałam czasu na następną, a butelki z wodą zapomniałam zabrać z samochodu, więc pić zaczęłam dopiero o 15:30.
O 17:00 wybrałam się do kościoła na mszę z egzorcyzmami. Z prośbą o uzdrowienie. Jedno uzdrowienie by mi się przydało. Wyciszona i zrelaksowana niedawno wróciłam do domu.
Nie jestem ani głodna, ani osłabiona, ani nawet zmęczona. Szczerze powiedziawszy dawno nie czułam się tak dobrze.
Mam Wam wiele do napisania, ale już nie dziś. Czeka mnie jeszcze zrobienie zupki dla Jasia ( może podzieli się z tatą :) ), a jutro znów pobudka kwadrans po piątej. Dobrej nocy Chudzinki :*

wtorek, 11 czerwca 2013

Powrót, nowe mieszkanie i dieta baletnicy

Wróciłam ! Tak moje Kochane, stęskniona wracam do Was po sama już nie wiem jak długim czasie.
Przyznam się bez bicia, że dieta w czasie mojej nieobecności była w stanie zawieszenia. Mam nadzieję, że to nie spowodowało drastycznych spustoszeń. Na razie nie staję na wadze. Zrobię to jutro.
 Udało nam się zakończyć remont naszego, podkreślam NASZEGO własnego i do nas tylko należącego mieszkania.  Właściwie wszystkie pomieszczenia kąpią się w błękitach i bielach co zwielokrotnia wrażenie posiadania własnego nieba ^^
Meble ( z których niemal wszystkie są starsze ode mnie, i najczęściej wyciągnięte z ciemnych zakamarków piwnic i strychów) malowałam sama, zrobiłam też kilka ozdób i obrazków, a ponieważ jestem z nich bardzo dumna, postanowiłam uchylić Wam rąbka tajemnicy.
Zapraszam więc w moje skromne progi :)

Pokój Jasia:







 
 
Fragment naszego salonu ( zarówno stół jak i krzesła mają prawie 30 lat):
 
I na koniec nasza kuchnia:
 


 
Przepraszam, że zmuszam Was do gimnastyki, ale nie mam czasu na zmianę ułożenia fotek. Syn się niecierpliwi :)
 
Pracuję, można nawet powiedzieć, że " w zawodzie", ale to temat osobnych rozważań. Obiecuję go poruszyć.
 
 
A teraz jeszcze zarys planu na najbliższe dni:
1. Jutro zważyć się i zmierzyć.
2. Jutro zacząć dietę baletnicy.
3. Po skończeniu diety baletnicy zrealizować 3 tygodnie z Ewą Chodakowską.
4. Za nic na świecie, po tym wszystkim nie ważyć poniżej 45kg.
 
Postaram się odwiedzić Was wszystkie.
Cieszę się, że wróciłam :*