piątek, 31 stycznia 2014

Dzisiaj:

8:00
jajko na miękko
kajzerka z dwoma plasterkami pieczeni i ogórkiem zielonym bez skórki
maślanka

12:00
3 gotowane klopsiki
starte gotowane buraczki
4 sucharki

17:30
kajzerka z konfiturą malinową
mały kubeczek budyniu śmietankowego
banan, suszone daktyle ( 10 szt.)

a na deser...kąpiel w aksamitnej pianie pachnącej czekoladą z nutką pomarańczy...mrrr ^^

miłego wieczoru Chudzinki :*



czwartek, 30 stycznia 2014


Gotuję. Zwykle robię to wieczorami. Włączam radio Wawa- Toruń, bo puszczają tylko polskie przeboje. Stoję przy blacie, wącham ( głównie nosa używam przy gotowaniu), kroję, szatkuję i nucę utwór za utworem. Kontakt z jedzeniem mnie uspokaja. Najadam się zapachem i widokiem jedzenia, ale sam akt kreacji nieodłącznie karze moim myślom wracać do człowieka za którym mimo wszystko nigdy nie przestanę tęsknić. Sytuacji nie ułatwia fakt, że stojąc przy swoim kuchennym blacie zmuszona jestem patrzeć przez okno. Los ułożył się tak, że obecnie mieszkamy bardzo blisko siebie.
 Tylko raz dzieliliśmy razem kuchnie. " Jesteś niezła, ale mogę się założyć, że spierdoliłabyś mięso".
Musiałbyś mnie dzisiaj zobaczyć. Z fantazyjną nonszalancją mieszam swoje ulubione przyprawy: rozmaryn, tymianek, gałka muszkatołowa. Tym razem omijam lubczyk. Nie chcę znów zostać nazwana czarownicą.
Z nutką perwersyjnej przyjemności zanurzam dłonie w surowej wieprzowinie i wszystko dokładnie mieszam.
Brodka nuci mi do ucha.


Dzisiaj
8:30
kajzerka, dwa plasterki pieczeni z szynki, zielony ogórek bez skórki ( 4 plasterki)

12:30
płatki kukurydziane z jogurtem 0% tł.
3 sucharki

17:00
kisiel
chipsy błonnikowe ( Sonko)





Obok jesteś wciąż i nie ma cię. Nie potrafisz wprost nie kochać mnie. Może to nie nam pisana jest, taka miłość aż po życia kres.





środa, 29 stycznia 2014

No i na mnie też przyszedł czas. Pora zadbać o siebie. Byłam dziś w przychodni omówić wyniki badań krwi ( które nie są najlepsze). Miesiąc ścisłej diety wątrobowej i powtórka badań. Podobno ma mi się po tym poprawić. Pani doktor twierdzi, że męczące mnie od jakiegoś czasu bóle głowy to również wina mojej wątroby. Nie pozostaje mi nic innego jak jej wierzyć :)
Co za tym wszystkim idzie- pojawią się zmiany w moim jadłospisie. Musli muszę zastąpić płatkami kukurydzianymi, a ciemne pieczywo kajzerkami i bułką pszenną ( o, zgrozo!). Są też i dobre strony: w piekarniku już pachnie przygotowana bez tłuszczu pieczeń z szynki, której będę używać zamiast kupnych wędlin, których również nie wolno mi jeść. No i kategoryczny zakaz jedzenia czekolady, tortów, cukierków, pralinek. Jedyne słodycze jakie pozostają w moim zasięgu to biszkopty, herbatniki i ciasto drożdżowe. Na szczęście za żadną z tych rzeczy szczególnie nie przepadam, więc może będzie to moje pierwsze w życiu 30 dni zupełnie bez słodyczy. Podobno, żeby się " oduzależnić" potrzeba dwóch tygodni...zaczynam detox.

Na koniec jeszcze bilans:

8:30
activia z ziarnami
3 wafle ryżowe

13:00
zupa jarzynowa

17:00
kisiel
kajzerka z konfiturą malinową ( tak na marginesie: polecam wszystkim stęsknionym za latem, kiedy tylko poczułam w ustach tą rozkosznie malinową słodycz, natychmiast miałam w okół siebie rozgrzane słońcem, pachnące latem pole szumiącej pszenicy. Coś pięknego :) )



trochę lata, na dobranoc :)





wtorek, 28 stycznia 2014

Dzisiejszy bilans:

8:30
muesli z jogurtem naturalnym ( 0% tł.)
dwie kromki chleba orkiszowego z twarogiem ( 0%), ogórkiem zielonym i papryką
szklanka soku

13:00
krokiety ( przygotowane w piekarniku, bez kropelki tłuszczu)
sałatka ( sałata, zielony ogórek, kolorowa papryka)

Bilans bez kolacji, bo trochę nie na miejscu wydaje mi się umieszczanie w nim mającego nastąpić różowego szampana i winogron w tym samym kolorze. Świętujemy urodziny mojego Ukochanego. Wspólnie już po raz siódmy <3


baletnica i chłopak z blokowiska
wygląda na to, że związek doskonały


Miłego wieczoru życzę Wam wszystkim :*

niedziela, 26 stycznia 2014

Generalnie nie lubię zimy, ale wiecie co? Jest tak cicho. Po południu byłam z moimi chłopakami u rodziców,  kiedy wracaliśmy zaoferowałam, że tym razem to ja pójdę z psem. Kiedy weszliśmy do mieszkania, nawet nie zdjęłam butów, założyłam psu szelki i poszliśmy. Śnieg spadał bezszelestnie na chodniki, trawniki, szkielety uśpionych drzew. Było tak cicho, tak...magicznie? Przez kilka chwil ( dopóki nie poczułam, że zamarzają mi dłonie) naprawdę byłam zakochana w zimie :)

Jeśli chodzi o dietę. Dziś ciężki dzień, ze względu na wspomnianą już wizytę u rodziców. Niby nie ma tragedii, niby nie tyję, ale to stanie w miejscu zaczyna mnie denerwować. Jestem z natury niecierpliwa. Tym bardziej, że do kolejnego celu zostało już tak niewiele.
Na szczęście lubię poniedziałki. To zawsze taki nowy początek, nowa szansa. Mam nadzieję ją wykorzystać :)
I od jutra wrócę do szczegółowych bilansów. Pomaga mi to sprawować kontrolę.



piątek, 24 stycznia 2014

Witajcie kochane,
Jakiś czas mnie nie było, ale mieliśmy w domu mały chorobowy armagedon. Na szczęście mój synek wyszedł z tego cało i jako jedyny się nie rozłożył :)
Jeśli chodzi o dietę, jakoś się trzymam, ale cel numer jeden nadal nieosiągnięty ( waga z dzisiaj : 52, 9 kg). Tak blisko, a tak daleko...eh.
Piszę do Was w przerwie między wizytami u babci, które nadrabiamy dzisiaj z powodu naszej wcześniejszej niedyspozycji. O dziwo nie jest najgorzej. Można powiedzieć, że dobrze. Na śniadanie moje ukochane musli ( którym zaraziłam nawet mojego narzeczonego :), obiad surówka z kiszonej kapusty i ryba także jak na obiad u babci całkiem pozytywnie. Czeka nas jeszcze jedna wizyta, na której pewnie będzie trzeba uporać się z kolacją. Jedyne zaburzenie dzisiejszego " bezciastkowego" mimo babcinych próśb dnia jakie przewiduje to jedzenie po magicznej 18:00, ponieważ nie wiem o której obudzi się nasz śpiący królewicz odpoczywający,po trudach eksploracji nieznanych terenów babcinego mieszkania :)

Korzystając z chwili spokoju lecę sprawdzić co się u Was zmieniło przez tych kilka dni.
Trzymajcie się chudzinki :)
Miłego weekendu ( wszak mamy już piątek :) )






piątek, 17 stycznia 2014

2/100

waga: 53,5 kg

Dzisiaj:

9:30
muesli z jogurtem naturalnym
bułka, dwa plasterki wędliny, ogórek zielony, czerwona papryka
garstka ziaren słonecznika

13:00
spaghetti po bolońsku ( z makaronem pełnoziarnistym i sosem przygotowanym na potrzeby mojego niespełna dwuletniego synka, także to nie zupełnie takie "spaghetti" jakie sobie wyobrażacie :) )
1/2 szklanki soku

17:30
jogurt Danone ale ziarno!
dwa wafle ryżowe
jabłko

Trening: superset z Ewą Chodkowską, 30 przysiadów



Patrzę w lustro: czy to ja?
Czy już się stało, to co się musiało stać?
Byle nie ja...
Byle nie z nim...
Dziewczyna szamana, nie zazna nigdy snu.

czwartek, 16 stycznia 2014

1/100

1/100
Wczoraj byłam, po uszy pełna chałwy, czekolady, kaktusowego soku i... wyrzutów sumienia.
W złości na samą siebie uznałam, że nie dla mnie metoda małych kroczków, że taki obżartuch i spaślak jak ja nie ma to to czasu, że dla mnie są tylko radykalne diety, bo i tak swoje już w życiu pochłonęłam. Stąd postanowienie o rozpoczęciu diety baletnicy. Wszak obiecuje szybkie efekty,a ja znów jestem w punkcie wyjścia ( waga z dziś rano : 54, 1 kg).
Dziś rano obudziłam się z zamiarem realizacji swojego planu ( stąd brak śniadania w moim dzisiejszym menu).
Potem jednak zaczęłam analizować. Czy moja mantra nie brzmi : " Tym razem ma być inaczej? Ten rok będzie inny?". Ile razy już doprowadziłam swój organizm na skraj wycieńczenia tego typu dietami? Owszem, osiągałam cel, potem następny i  następny, ale...co w takim razie nadal tu robię? Gdzie moja cudowna figura?
Obiecałam sobie przecież, że zadbam o siebie, że będę piękną i ZDROWĄ, zadowoloną z siebie i czerpiącą z życia całymi garściami kobietą. 
Wracam więc, ale nie zapominam o swojej przeszłości. Muszę być ostrożna. Mam jeszcze wiele w życiu do zrobienia :)

Dzisiaj:

14:30
muesli z jogurtem
1/2 ciemnej bułki wieloziarnistej
plaster żółtego sera
ogórek zielony

17:30
snack ze szpinakiem
activia do picia 
grapefruit

ćwiczenia: godzina spaceru z synkiem, trening z Ewą Chodakowską, 100x skakanka, 20 przysiadów




środa, 15 stycznia 2014

Zawaliłam, po całości. 100 dni też muszę zaczynać od początku. Wszystko muszę zaczynać od początku.






wtorek, 14 stycznia 2014

Nie ma się czym chwalić, ale skoro się zdecydowałam to trzeba pisać o  sukcesach, ale też przyznawać do porażek, prawda? Wczoraj nie było najlepiej. Pizza z rodzinką, do tego po 19:00. 
Reszta dnia była w sumie ok, zdarzało mi się nawalać duuuużo bardziej, a jednak ten dzień rozstroił mnie na tyle, że do teraz nie mogę się skupić.
Pierwszy posiłek zjadłam dopiero przed chwilą, czyli o wiele za późno i tak naprawdę nie wiem co mam ze sobą dalej robić.
Waga pokazała dziś trochę ponad 53 kg, co mnie zezłościło i sprawiło, że opuściła mnie cała satysfakcja płynąca z diety.
Czuję się tak jakbym zaczynała od początku.
Jedyny plus tego wszystkiego jest taki, że udało mi się unikać słodyczy. Więc projekt 100 dni trwa nadal niezmienny i niezaburzony.

Mam nadzieję, że u Was lepiej. Trzymam kciuki.

 

niedziela, 12 stycznia 2014

100 dni bez słodyczy   9/100

Dzisiaj:
 9:00
muesli 127
jogurt biszkoptowy 146

14:30
risotto 250 kcal
szklanka soku jabłkowego 150 kcal

17:30
3 wafle ryżowe 108 kcal
serek typu almette 60 kcal
2 suszone figi 82 kcal
łyżka ziaren słonecznika 56 kcal
szklanka soku jabłkowego 150 kcal

razem:  1129/ 1200

Dziś tylko tyle, wybaczcie. Od rana ból podbrzusza nie daje mi żyć.
Mam nadzieje, że u Was tylko postępy:) Trzymajcie się chudzinki.



sobota, 11 stycznia 2014

Podsumowanie tygodnia

Tydzień uważam za udany. Nie tylko ze względu na wyniki ( przedstawiam je poniżej). Czuję się lepiej. Moje wyzwanie miało być próbą siły woli, ale już teraz widzę, że ma inne plusy. Od początku roku odżywiam się zdrowo i w moim własnym tego słowa znaczeniu, biorąc pod uwagę całą moją niełatwą, żywieniową przeszłość- racjonalnie. Słodycze mnie rozpraszały, odbierały apetyt na cokolwiek innego, wywoływały wyrzuty sumienia i poczucie winy, gubiłam rytm, nie mogłam się pozbierać. Teraz wstaję z łóżka pełna energii, moja skóra jest gładsza, a spojrzenie jaśniejsze. Satysfakcją napełnia mnie fakt, że każdego dnia robię dla siebie i swojego organizmu coś dobrego :)

A oto rezultaty mojej pracy w minionym tygodniu:

WAGA:
04.01 54,1 kg ---> 11.01 52,6 kg

WYMIARY:
biust 04.01 85 cm ---> 11.01 84 cm
talia 04.01 66 cm ---> 11.01 64 cm
biodra 04.01 83 cm ---> 11.01 82 cm
pupa 04.01 88 cm ---> 11.01 88 cm
udo 04.01 46 cm ---> 11.01 45 cm

Uważam, że jest nieźle. Tym bardziej, że nie spodziewałam się efektów w tym tygodniu ( brak limitu kalorii, brak ćwiczeń), a tu proszę- wystarczyły małe zmiany i jednak coś się ruszyło :)

W tym tygodniu oczywiście nadal nie jem po 18:00, ale obowiązuje mnie limit 1200 kcal.
Do wykonania mam również trzy treningi autorstwa Ewy Chodakowskiej:

TRENING BALANCE : zestaw poprawiający równowagę, koordynację oraz modelujący nogi; angażuje układ nerwowy co pomaga na spalenie większej ilości kalorii- Zaliczony dzisiaj ( Nawiasem mówiąc: nie ma nic lepszego na bóle menstruacyjne. Polecam !)

POWER TRENING : intensywny, nastawiony na spalanie jak największej ilości kalorii

SUPERSET : trzy serie ćwiczeń na przeciwstawne grupy mięśni- głównie brzuch i plecy

A teraz pora na mój dzisiejszy bilans:

9:00
filiżanka kakao ( naturalne, gorzkie, bez cukru) 150 kcal
grahamka 277 kcal
margaryna 50 kcal
2 łyżeczki powideł śliwkowych 62 kcal

13:00
gulasz 270 kcal
z kaszą gryczaną 143 kcal

18:00
2 wafle ryżowe 72 kcal
serek typu almette 50 kcal
pół grapefruita 55 kcal

razem: 1079/ 1200





Chudego dziewczynki ! :)

piątek, 10 stycznia 2014

100 dni bez słodyczy   7/100

Dziś świętuję swoje małe, osobiste zwycięstwo. Gdyby nie mój " słodki post" zaprosiłabym Was na tort. W wersji light oczywiście:)
Wybierając się dziś na zakupy pomyślałam: a może jakiś mały, grzeszek, jedno ciasteczko, cukiereczek, coś naprawdę maleńkiego...zaczynałam się już trzymać tej myśli, kiedy nagle w mojej głowie pojawił się głos: "Ten rok ma być inny, takie małe chwile słabości zaprzepaściły już tyle Twoich planów. Teraz ma być inaczej."
Powtarzam to sobie jak mantrę. I wiecie co? Naprawdę działa ! :)

Dzisiaj:

9:30
jogurt Danone ale ziarno!
bułka grahamka
plaster polędwicy łososiowej

13:00
zupa wegetariańska

17:00
owocowa maślanka
grapefruit

Dzisiaj okres rozpoczął się na dobre. Mało fortunny czas, biorąc pod uwagę, że jutro przyjdzie czas na podsumowanie mijającego tygodnia. Trudno. Natury nie oszukam :)


marzę to takim...^^

czwartek, 9 stycznia 2014

100 dni bez słodyczy  6/100

Zbliża się okres, czuję się opuchnięta i ociężała. Gdzie te czasy, kiedy okres objawiał się u mnie jedynie krwawieniem? I to też bardzo nikłym. O młodości, wróć! :)

Dzisiaj:
9:30
muesli z płatkami
4 suszone figi

13:00
miseczka rosołu

17:00
serek wiejski light
bułka, dwa plasterki wędliny, łyżeczka sosu czosnkowego, dwie oliwki, garść ziaren słonecznika
pół grapefruita

Postanowiłam podzielić się dziś z Wami pewnymi informacjami na temat elementów mojego jadłospisu.
PESTKI SŁONECZNIKA małe, niepozorne nasiona bogate w aminokwasy, nienasycone kwasy tłuszczowe, witaminy: E, A, D, i witaminy z grupy B, cynk, żelazo, potas i wapń. Chrupiąc pestki słonecznika poprawiamy ogólną kondycję włosów, skóry i paznokci, dbamy o nasz wzrok, układ nerwowy, wspomagamy przemianę materii ( słonecznik jest źródłem błonnika), zapobiegamy niedokrwistości, wspomagamy koncentrację, prawidłowy sen oraz pozytywny nastrój. Łyżka stołowa łuskanych ziaren słonecznika to 56 kcal.
SUSZONE FIGI  regulują pracę układu pokarmowego, pomagają przy zaparciach, obniżają poziom cholesterolu. Dzięki wysokiemu stężeniu antyoksydantów wykazują działanie przeciwcukrzycowe i antyrakotwórcze. 1 suszona figa to 41 kcal.
GRAPEFRUIT SPALACZ TŁUSZCZU!  ułatwia trawienie, oczyszcza organizm, przyspiesza przemianę materii, wspomaga spalanie tłuszczów. Bogaty w witaminy i cenne pierwiastki. Wśród środowisk zajmujących się dietetyką i zdrowym żywieniem człowieka istnieje przekonanie, iż codzienne spożywanie połówki grapefruita spowoduje spadek masy ciała o 1 kg miesięcznie. Jeden średni owoc to 109 kcal.

Smacznego ! :)





środa, 8 stycznia 2014

100 dni bez słodyczy  5/100

Dziś nie było już tak lekko. Szczerze mówiąc miałam ochotę rzucić to wszystko w cholerę. Być może to wina tego, że miałam naprawdę koszmarny dzień, a może dlatego, że swoje rozkojarzenie próbowałam usprawiedliwiać dietą.

Ostatecznie dzień wyglądał tak:

9:30
sałatka jarzynowa
3 kromki chrupkiego pieczywa

13:30
porcja mieszanki warzywnej gotowana na parze
bułka, dwie plasterki wędliny, łyżeczka majonezu, prażona cebulka, garść ziaren słonecznika

18:00
muesli z jogurtem
4 suszone figi


Inspirujmy się więc :)




wtorek, 7 stycznia 2014

100 dni bez słodyczy 4/100

Waga dziś : 53 kg Wygląda na to, że mój organizm w ekspresowym tempie pozbywa się poświątecznej wody. Z jednej strony się cieszę, z drugiej boję, w w którym momencie waga stanie i dłuuugo się nie ruszy, a ja nie należę do cierpliwych.

Dzisiaj:

9:30
muesli z jogurtem
grahamka z powidłami śliwkowymi

13:00
dwa naleśniki z sosem czosnkowym

18:00
serek wiejski light
jabłko
4 suszone figi
kawa z mlekiem ( bez cukru)



- Wiesz kiedy się w Tobie zakochałem?
- Kiedy?
-To nie wiesz?
-Nie wiem...
-Uuu...no cóż. Przed chwilą padał deszcz. Ja stoję przy oknie, wychodzi słońce. Ty wchodzisz na próbę, wyglądasz cudownie, lekko przemoczona, rozpuszczone, długie, mokre włosy. Siadasz, ja obok ciebie i zamiast powiedzieć " Właśnie się w tobie zakochałem", uśmiecham się i pytam: " Czy ktoś Ci już dzisiaj powiedział, że ładnie wyglądasz?"



poniedziałek, 6 stycznia 2014

100 dni bez słodyczy  3/100

Szczerze powiedziawszy trochę się bałam, że kiedy tu wrócę po takiej przerwie, będę pisała posty w cybernetyczną pustkę. Jednak i tym razem mnie nie zawiodłyście i z każdym dniem jest nas tu coraz więcej, a i ja mam co czytać wieczorami, kiedy odwiedzam Wasze blogi. Dziękuję za Waszą obecność :) Trzymam za nas kciuki najmocniej jak potrafię :)

Dzisiaj:

8:30
muesli z jogurtem
jabłko
4 suszone figi

13:00
gołąbek nadziewany mięsem mielonym, kaszą gryczaną i pieczarkami
gotowana marchewka

18:00
sałatka ( kukurydza, groszek, oliwki, korniszony z chili, jabłko, ziarna słonecznika)
3 kromki chrupkiego pieczywa

Zapomniałabym o wadze. Dziś wskazała: 53,5 kg, czyli 0,6 kg mniej niż w sobotę. Cieszę się podwójnie, bo w tym tygodniu nie spodziewałam się jakiś szczególnych postępów, chciałam po prostu wejść w dietowy rytm: mniej więcej stałe pory posiłków, brak podjadania, i 18:00 jako godzina zero. To miała być rozgrzewka, a tu taka miła niespodzianka :) Motywacja rośnie !
Trzymam kciuki za Was moje kochane :*



niedziela, 5 stycznia 2014

100 dni bez słodyczy  2/100

Motywacja mnie nie opuszcza. Mam nadzieję, że jutro znów obudzę się z myślą " to będzie dobry dzień".

Dzisiaj:

9:00
serek wiejski light
jajko na twardo
garść ziaren słonecznika
bułka grahamka
1/4 czerwonej papryki

14:00
kolorowe tortellini z szynką parmeńską i sosem serowym
grzanki z ziołami prowansalskimi i bazylią

18:00
1/2 kromki wieloziarnistego chleba
1/2 plastra szynki konserwowej
1/2 ogórka w zalewie z octu i curry
1/4 czerwonej papryki

+ do każdego posiłku szklanka zielonej herbaty bez cukru

Trzymam kciuki za nas wszystkie:) Powodzenia chudzinki !



Żeby przeżyć musiałaby być bardziej cyniczna lub przynajmniej bliższa rzeczywistości.
Ona tymczasem była poetką,
która na rogu ulicy próbuje recytować tłumowi wiersze,
ten zaś zdziera z niej ubranie.
(A.M)

sobota, 4 stycznia 2014

100 dni bez słodyczy     1/100

Na początek obiecane wczoraj wymiary:
WAGA: 54,1 kg ( do celu I zostało 2,1 kg do celu ostatecznego 6,1 kg)
biust: 85 cm
talia : 66 cm
biodra: 83 cm
pupa: 88 cm
udo: 46 cm

Mój dzisiejszy jadłospis

9:30
zielona herbata
serek wiejski light
8 oliwek
bułka grahamka
2 plasterki polędwicy
2 pałeczki papryki
garść ziaren słonecznika

13:30
pełnoziarnisty makaron z twarogiem

18:00
zupa pomidorowa z ryżem

Dzień uważam za bardzo udany.  Funkcjonuję z poczuciem, że teraz musi być dobrze. Tego życzę sobie i Wam. Trzymajcie się chudziutko :*





piątek, 3 stycznia 2014

Projekt 2014

Witam ponownie!
Nie było mnie prawie pół roku, z tego co zdążyłam zauważyć, większość blogerek które mnie wspierały i odwiedzały mojego bloga, również zniknęło.
Po raz kolejny obudziłam się w Nowy Rok i zrobiłam rachunek sumienia. Co roku obieram jakieś postanowienia, 2013 nie był dla mnie pechowy. Na mojej liście było osiągnięcie niezależności finansowej, remont i przeprowadzka, otrzymanie stypendium naukowego, nie obcinanie włosów i osiągnięcie wymarzonej wagi 48 kg. Poza włosami i wagą wszystko udało mi się zrealizować.

Tak więc PROJEKT 2014 wygląda następująco:
1. Otworzyć kawiarnię.
2. Skończyć powieść.
3. Zabrać synka na małe wakacje.
4. Nie obcinać włosów.
5. Przeżyć 100 dni bez słodyczy.
6. Zrealizować program Ewy Chodakowskiej " Sexy figura w trzy tygodnie"
7.Ważyć 48 kg.

Co do punktu numer siedem. Nauczona doświadczeniem wielu poprzednich prób, tym razem decyduję się na znienawidzoną przez siebie metodę małych kroczków. Zacznę od zdrowej diety, bez fast foodów, słodyczy, niezdrowego tłuszczu i białego pieczywa bez liczenia kalorii, za to z ograniczeniem czasowym. Nie jem nic po godzinie 18:00. Po tygodniu takiego funkcjonowania dołożę limit kalorii : 1200, który będzie obowiązywał przez kolejny tydzień, a w każdym następnym będę do zmniejszać o 100, aż do 800.
Zobaczymy jakie będą efekty.
Dokładną wagę i wymiary podam jutro.
Trzymam kciuki za nas wszystkie. Niech to będzie perfekcyjny rok :)