Byłam dziś u rodziców. Tata zauważył, że nie wyglądam najlepiej. Mam wrzuciła we mnie talerz krupniku. W zasadzie jedyne co dziś zjadłam, poza skromnym śniadaniem składającym się z kanapki z chrupkiego pieczywa z serkiem almette, w pracy.
Popijam potrójną dawkę środka przeczyszczającego szklanką wody. Nie wiem czy tego chcę, ale na chwilę obecną tego właśnie potrzebuje. Wmawiam sobie, że to już ostatni raz. Całe szczęście, że nigdy nie nauczyłam się porządnie rzygać.
Staczam się. Marzę tylko o papierosie.
a przerasta mnie zwykła codzienność
jak będziesz pròbowala to sie nauczysz
OdpowiedzUsuńi to będzie totalne dno moralne
potem już nie ma nic
ja to przeżywam to piekło. nie życze nikomu
popatrz na swoje dziecko-Ono potrzebuje mamy. ja bez swojej nie umialabym żyć.
bądz silna dla Niego jak nie mozesz dla samej siebie
Boję się o Ciebie, Słonko ....
OdpowiedzUsuńInni rzucaja na kolo ratunkowe... ale jeden krupnik nas nie uratuje w tym sztormie... tylko Ty wiesz jak daleko juz zabrnelas... najwiekszy paradoks polega jednak na tym, ze to my same ciagniemy sie na dno, mimo tych calych akcji ratunkowych, ktore odbywaja sie na powierzchni. Ale to juz tak daleko od nas, prawda?
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie. Mimo wszystko...
Bądź silna. Słabość to przecież tylko pozory...
OdpowiedzUsuńCodzienność potrafi dać w kość, albo dobić najzwyczajniej swoją szarością, ale przecież... słabość to tylko pozory.
Trzymaj się.
Musisz się trzymać, bo boję się o Ciebie. :(
OdpowiedzUsuńMartwi mnie Twój stan...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, zadbaj o siebie.
:*
Nie łam się. Życie okaże się jeszcze wspaniałe. To tylko kwestia czasu. Trzymam kciuki. Trzymaj się cieplutko!
OdpowiedzUsuńhttp://odnalezc-harmonie.bloog.pl/