O rany, czy ja naprawdę niczego nie mogę doprowadzić do końca tak jak należy? Jeśli sama jestem zmotywowana, to przeszkadza mi złośliwość rzeczy martwych. W czwartek wieczorem spalił się zasilacz od mojego laptopa i dodanie notki z kolejnym dniem wyzwania wzięło w łeb. Cóż...może za bardzo się przechwalałam że mój tłustoczwartkowy bilans wyniósł, uwaga: 7 kcal.
Weekend trochę na wariackich papierach, bo spędzony z zaprzyjaźnionymi studentami w Poznaniu, w stylu bardzo weekendowym i bardzo studenckim. Szału kalorycznego nie było, nie, ale regularność i jakość były raczej wątpliwe.
Cóż. Dodaję więc dzień czwarty, po wymuszonej dwudniowej przerwie.
Wszystkiego chudego dziewczęta :)
Dzień 4
Czy zdarza Ci się obżerać?
Zdarza się, zdarza. O wiele częściej niżbym sobie tego życzyła. Zajadam smutki, zajadam stres, zajadam też nudę co jest najgorsze, bo przecież zawsze można robić coś oprócz jedzenia, prawda? Czasem jedno, niewinne odstępstwo od planu powoduje napad, w trakcie którego zjadam wszystko co mam w zasięgu ręki. Nawet nie czuję smaku jedzenia. Zdarza mi się wtedy jeść czerstwe pieczywo czy majonez prosto ze słoika. Ważny jest sam akt jedzenia. Na wielu blogach, które odwiedziłam wśród zasad i dekalogów pojawia się zdanie : " Jeśli zaczniesz jeść, nie będziesz mogła skończyć". O tak. Podpisuję się pod tym zadaniem wszystkimi kończynami.
Miło wiedzieć, że żyjesz. Podziwiam czwartkową głodówkę, już zapomniałam jak to jest nie jeść nic.
OdpowiedzUsuńZ obżeraniem się niestety mam podobnie, liczę jednak że kiedyś uda nam się to zwalczyć.
Trzymaj się Słonko :*
thinserotonine
No to czwartkowy udany ;)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się razem z tobą, najgorzej jest skończyć...
No hej <3 ja też rozwaliłam ładowarke do laptopa i w czwartek nic nie zjadłam.... Coz za kompatybilność ;)
OdpowiedzUsuń+slowo w słowo odpowiedziałabym na ww pytanie....
Buziaki piękna :* (i dla maluszka szczególnie;))
Te napady to jakaś masakra, najgorzej zacząć a potem skończyć... Ale musimy być silne :) Trzymaj się kochana ♡
OdpowiedzUsuńo jej, jestem pod wrażeniem tłustkoczwartkowego bilansu. z tym stwierdzeniem zgadam się z Tb w 100%
OdpowiedzUsuńmam nowego bloga więc jeśli chcesz to wpadaj. będzie mi miło
http://revolture.blogspot.com/
Oj tak ja również podpisuję się pod tymi słowami. Takie napady na jedzenie są straszne. Podziwiam za nie zjedzenie słodyczy, ganię za głodówkę. Będzie dobrze. Trzymaj się cieplutko!
OdpowiedzUsuńhttp://odnalezc-harmonie.bloog.pl/
Nie masz pojecia jak bardzo Cie podziwiam za Twoje bilanse. Jestes taka silna! Jak dorosne chce byc taka jak Ty! To nie zart. Gdybym miala tyle sily i determinacji dawno bylabym tak szczupla i napewno szczesliwa. Dlatego Cie podziwiam!
OdpowiedzUsuńI dziekuje za wsparcie! :)
Buziam mocno i czekam na kolejny dzien :*
Podziw za głodówkę :)
OdpowiedzUsuńEhh jedzenia pogdczas nudy... znam to, kiedyś też tak miałam, teraz sie w takie momenty opijam i chodze co 30minut do łazienki ;D niestety w strsie jem na umór ;/