poniedziałek, 26 maja 2014

Od prawie tygodnia ( z małymi przerwami) jestem z Jasiem u moich rodziców. Mój synek ma okazję spędzać całe dnie na świeżym powietrzu, korzystając z gościnności i ogrodu dziadków. Nasz pocieszny kundelek, adoptowany zupełnie przypadkiem już prawie rok temu, jest wniebowzięty z tego samego powodu. A ja, czuję się z godziny na godzinę coraz gorzej. I nie chodzi nawet o to, że moja mama dokarmia mnie bez przerwy, nie znosząc żadnego sprzeciwu, przez co zapewne straciłam wszystko na co pracowałam przez ostatnie miesiące. Wiele wysiłku włożyłam w ostatnich latach w moją relację z mamą. Żeby przestała być toksyczna, musiałam wyprowadzić się z domu, żeby przestać Ją obwiniać sama musiałam zostać mamą. Teraz kiedy, po takiej przerwie spędzam w swoim rodzinnym domu tak wiele czasu, znów zaczynam się czuć jak więzień. Gubi mi się, gdzieś ta z każdym dniem odważniejsza i bardziej niezależna młoda kobieta, którą się stałam, a kontrolę nade mną przejmuje znów stłamszona mała dziewczynka niepotrafiąca sprzeciwić się matce. Próbuję wrócić do siebie już od dwóch dni- bez skutku. Mama wciąż mnie zatrzymuje, a ja wciąż nie mogę znaleźć w sobie siły, żeby się jej postawić.
Patrzę rano w lustro, w pokoju który kiedyś był moją sypialnią i w którym nadal stoją na półkach moje stare maskotki i mówię do swojego odbicia:

" musisz być najlepsza,
musisz być doskonała,
musisz być nienaganna,
musisz być nieomylna,
musisz być w każdym calu perfekcyjna"

tutaj się tego nauczyłam

Chociaż doszłam już do etapu na którym wiem, że powinnam powtarzać sobie raczej:
 "Jestem słabą, głupią, żałosną, pełną złudzeń małpą, i nie ma w tym nic złego. A teraz jak tu zrobić najlepszy użytek z tej komicznie beznadziejnej istoty jaką uczynił mnie Bóg?"

Może nie jest to tak wzniosłe i szlachetne jak hasła powyżej, ale ma przynajmniej tę zaletę, że jest prawdą.
Myślę, że powinnam się tego nauczyć.




3 komentarze:

  1. jesteś człowiekiem-to przede wszystkim.
    kilka dni nie zniszczy Twojej ciezkiej pracy! to paradoklasnie powinno Cie umocnić w przekonaniu że robisz dobrze,.że wybrałaś dobrą sciezke, że sama radzisz sobie najlepiej.
    wykorzystaj ten ciezki czas jak szczepionkę. wiesz co to szczepionka. wiesz jakie ma działanie.
    to jest wlasnie Twoja szepionka.
    całuje :* !

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, wiem co czujesz. Ja wróciłam po studiach do domu i znów mieszkam z rodzicami, chociaż nie tak miało być... Zupełnie nie tak. Jednak wróciłam, bo chciałam zacząć nowe życie z moim facetem. Jednak on nie jest skory, aby wyprowadzić się z domu... I takie błędne koło.
    Czasem również czuję się w domu jak we więzieniu, ze wszystkiego muszę się tłumaczyć i ... jeść wszystko, co mama da. Niekiedy uda mi się coś zwymiotować, schować etc. ale nie zawsze tak jest. Siąść i płakać.
    Nie mam dziecka, tak jak Ty, ale domyślam się, że jest Ci bardzo trudno.

    Jesteśmy z Tobą. Wcale nie jesteś grubą małpą!! Nie mów tak. Jesteś wśród nas i pamiętaj, że w miarę możliwości, możemy pomóc Ci dobrym słowem.
    A co do diety? Musisz się przemóc i przestać jeść, póki nie jest za późno... Bo naprawdę zawalisz wszystko... :( Powiedz mamie, że jesteś na diecie i nie możesz tyle jeść; powiedz że masz cel i dążysz do niego i żeby Ci tego nie utrudniała.

    Pozdrawiam kochanie,
    uśmiechnij się! Jesteś piękną matką. Wszystkiego najlepszego w dniu Twojego ŚWIĘTA!! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie sytuacja jest calkiem odwrotna. Obie z moja Mama funkcjonujemy w miare normalnie osobno, ale gdy od czasu do czasu przyjezdzam do domu rodzinnego, a zdarza sie to bardzo rzadko, mam wrazenie ze to ja ja przytlaczam. Widze, jak kuli sie po katach, schodzi mi z drogi i wazy kazde slowo stosownie do mojego nastroju, do tego jak na Nia spojrze, co odpowiem. Mam dominujacy charakter, przynajmniej w porownaniu do Niej i czasem wpedza mnie to w poczucie winy. Ale tak samo jak u Ciebie - wyjezdzam stamtad z poczuciem ulgi... bo wiem, ze burze w jakis sposob jej swiat.
    Ona patrzac na mnie i na to co jem zalamuje tylko rece z bezsilnosci... a ja wlasciwie czasem bym chciala, zeby mi cos narzucila. Ale Ona nie wie o moich ED. Nie mialabym serca Jej tego powiedziec... i znow zostaje sama z problemem... gdzies na koncu zawsze zostajemy sami...

    Wszystkiego dobrego Mamo Jasia: ciesz sie kazda minuta, kazda sekunda, kazdym ulamkiem chwili z Twoim synkiem u boku... tak bardzo Ci tych momentow zazdroszcze...

    OdpowiedzUsuń