piątek, 25 stycznia 2013

Atelier

W pewien ciepły, wrześniowy dzień przechadzałam się, po mieście. Mijałam puby, kluby, naleśnikarnie, cukiernie, kawiarnie. W wielu z nich byłam kilka razy, w innych raz, progu niektórych nie przekroczyłam nigdy- jedne mnie onieśmielały, inne odpychały. W żadnym z tych miejsc nie poczułam się na tyle dobrze, by powiedzieć o nim, że naprawdę je lubię.
I wtedy to do mnie przyszło. Tak po prostu. Nagle. Na chodniku, w samym sercu miasta nie dającego najmniejszych szans na sensowne zatrudnienie, bez żadnych perspektyw, w centrum miasta, którego nienawidzę, wymyśliłam miejsce do którego zawsze chciałam wejść.
Atelier. Przytulna kawiarnia pachnąca cynamonem i czekoladą. Miękkie fotele, puchata sofa, mnóstwo poduszek. Koce na oparciach mebli i książki, dużo książek z którymi można się pod tymi kocami zakopać. To na co dzień.
Nazwa nie jest przypadkowa. Zawsze lubiłam pisać, kocham teatr, czuję się źle kiedy czegoś nie tworzę. Nie bardzo miałam się jednak, gdzie z tym wszystkim podziać. Wiem, że takich jak ja jest więcej. Każdy artysta potrzebuje odbiorcy. W rzeczywistości bowiem sztuka odzwierciedla widza, nie życie.
W Atelier byłaby nieduża scena. Grupa teatralna realizująca własne scenariusze. Wernisaże, wystawy, konkursy, warsztaty. Niemal codziennie przychodzi mi do głowy coś nowego.
Chcę zrealizować to marzenie. Chcę stanąć finansowo na stabilnych nogach, robiąc coś co mnie pochłonie, pozwoli się rozwijać.
We wtorek mam umówione spotkanie w Urzędzie Marszałkowskim w dziele Funduszy Europejskich. Boję się tylko jednego- tego miasta. Smutnego, szarego, przytłaczającego miejsca z którego zawsze chciałam uciec, wyjechać jak najdalej i zapomnieć. Chcę by Atelier powstało, nie wiem tylko czy TUTAJ. Muszę to przemyśleć teraz, bo wiem, że kiedy pójdę na to spotkanie we wtorek, już nic mnie nie zatrzyma.
Kocham to miejsce, choć jeszcze nie powstało i naiwnie wierzę, że ta miłość wystarczy. Musi.


1 komentarz:

  1. Artystyczna dusza, hmm Takich powinno być więcej, bo ten świat robi się coraz bardziej szary i smutny. Ja sama coś tam skrobie czasem, ale brak czasu i zmęczenie odbiera mi wenę.
    Ale Tobie życzę samych sukcesów w tej, jak i każdej innej sferze życia. :)
    Kocham teatr. Szkoda, że tak rzadko chodzę. Chyba muszę się niedługo tam wybrać.. Rozwijanie duszy jest chyba tak samo wazne, jak ciała, prawda?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń