środa, 30 stycznia 2013

Mistrz i Małgorzata, historia prawdziwa ( część IV)

W garderobie otoczyli nas wszyscy aktorzy. Nie kryli zaskoczenia, ale gotowi byli nosić nas na rękach. Publiczność była zachwycona. Spektakl okrzyknięto odkryciem festiwalu. Odnieśliśmy sukces. Ja jednak wcale nie czułam się tak, jakbym się do tego przyczyniła. Wręcz przeciwnie. Wyrzucałam sobie, nam, brak profesionalizmu, doskonale wiedziałam że oddałam Małgorzacie zbyt wiele.
Drogę powrotną spędziliśmy razem. Nasze ciała się stykały, jego ramię paliło mnie w skórę, trochę chyba nawet rozmawialiśmy o tym co się stało. Zawodowo, bardzo zawodowo, rozkładając każdy wspólny krok na scenie na czynniki pierwsze. Wtedy pierwszy raz go okłamałam. Wtedy on pierwszy raz mnie oszukał. Tak już miało zostać.
Następnego dnia o wszystkim opowiedziałam P. Przestałam się sprzeciwiać. Wiedziałam, że granica została przekroczona.  Nie mogłam go stracić. I chyba zwyczajnie się przestraszyłam.
Przed następną próbą na ponad godzinę zamknęłam się w łazience. Wylałam morze łez siedząc na brzegu wanny. Potem wypiłam kieliszek wina i opłukałam twarz lodowatą wodą. Zrobiłam staranny makijaż.
Kilkanaście minut później z podniesioną głową weszłam na salę. Poinformowałam reżysera, że odchodzę, nie zagram więcej Małgorzaty, nie skończę też musicalu.
A. złapał mnie w głównym hallu.
- Nie możesz tego zrobić, masz talent. Nie możesz odejść. Cały zespół na tym straci, nie wygłupiaj się! - jego oczy płonęły.
- Daj spokój. To koniec.
- Zobaczymy się jeszcze?
- Nie wiem. Teraz muszę odpocząć. Wyjeżdżam na jakiś czas.
- Zobaczymy się? - trochę zbyt mocno oplata dłoń w okół mojego nadgarstka i szarpnięciem przyciąga do siebie. Już nie pyta. Ton jego głosu waha się między sykiem, a warknięciem.
- Dobrze- głos ledwo wydobywa się z mojego gardła, jestem zaskoczona jego gwałtownością- Tylko nie wolno ci się we mnie zakochać.
- Za późno- szept. Puszcza moją rękę. Każde z nas odwraca się w swoją stronę.
Jest środek lata. Gorący wiatr uderza mnie w twarz. Przecież nie będziesz płakać, Alicjo. Ty nie płaczesz.
Przestań szlochać...Małgorzato. Zamknij się !
Spakowałam walizkę i następny miesiąc spędziłam w górach ,na poddaszu zabytkowego uzdrowiska z piętnastką cudownych, ciepłych dziewczyn. Ćwiczyłam, czytałam, praktycznie nie jadłam. Tęskniłam za P. i lizałam rany.

cdn.


Dziękuję za miłe komentarze na temat tego mojego uwywnętrzniania. Obawiałam się, że zanudzę Was na śmierć.

3 komentarze:

  1. Świetne opowiadanie, masz talent do pisania :))
    A nogi na zdjęciu... moje marzenie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Powinnas zacząć pisać! :P

    Jezu ja chce już tak wyglądać!!

    OdpowiedzUsuń
  3. nogi marzenie
    a Twoje opowiadanie wciągające
    czekam na kolejny odcinek:)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń